“A gdzieś z mrocznej otchłani wieków przybliżała się ku Europie prawda, że dzień jutrzejszy zniweczy plany teraźniejszości.”
Gdy NATO zbliża się do kolejnego szczytu, nagły napływ porad i opinii ze strony ekspertów akademickich i pozarządowych ponownie zalewa media, a pytanie brzmi: jak dostosować NATO do nieprzewidywalnego i szybko zmieniającego się świata? To jest bardzo mile widziana, ważna i potrzebna debata publiczna.

Amerykański śmigłowiec szturmowy AH-64 Apache ląduje na poligonie niedaleko Cincu w Rumunii w ramach testowania Połączonych Sił Wysokiej Gotowości (Very High Readiness Joint Task Force, pot. szpica) podczas natowskich ćwiczeń Noble Jump – czerwiec 2017 roku © NATO
Tym, co jednak często umyka uwadze społeczności ekspertów jest unikalny charakter spraw natowskich (kwestie wojny i pokoju) oraz unikalność jego mandatu (obrona zbiorowa terytorium 29 państw członkowskich i ich ludności liczącej miliard). Właśnie dlatego niektóre polityki, decyzje i działania NATO nie mogą być w tym momencie ogłoszone publicznie. W nieunikniony sposób prowadzi to do zgadywania – czasem wspieranego wiedzą, a czasami nie.
I o to właśnie chodzi – „wszyscy zainteresowani” muszą mieć absolutne zaufanie do determinacji i zdolności Sojuszu do reagowania na każdy atak lub agresję, jak przewidziano w Traktacie Waszyngtońskim, jednak NATO celowo nie precyzuje dokładnego charakteru, skali, czasu oraz domeny (albo domen) i celu (albo celów) jego reakcji. Oficjalne milczenie NATO w odpowiedzi na niektóre wszechobecne porady ekspertów odnośnie do tego, gdzie i jak NATO powinno się udoskonalać nie oznacza, że Sojusz już tego nie uczynił, ani że nie jest w trakcie takich działań.
Celem tego artykułu jest szerokie omówienie całościowej postawy Sojuszu wdrażanej od szczytu warszawskiego oraz możliwych nowych posunięć w trwającej nadal adaptacji Sojuszu. Jednocześnie artykuł odniesie się także do niektórych uporczywie trwających – albo nowych – błędnych wyobrażeń o tym, co Sojusz może, albo czego nie może uczynić w obronie swojego terytorium i ludności.
„Citius, altius, fortius” - „Szybciej, wyżej, mocniej”
Postawa zimnowojenna była ukierunkowana na odstraszanie, a jeśli będzie trzeba, przetrwanie nieuniknionego konwencjonalnego lub nuklearnego ataku ZSRR. Wszystko sprowadzało się do masy: masywnych sił, masywnej siły artylerii i broni nuklearnej; a także do wzajemnych gwarancji masowego zniszczenia, jeżeli by zawiodło odstraszanie. Natychmiastowa reakcja była nieunikniona ponieważ była ona istotą ówczesnej postawy.
Niemal 20 lat zajęło Sojuszowi przekształcenie się w organizację o kulturze ekspedycyjnej, skoncentrowaną na mniejszych, lżejszych, bardziej mobilnych jednostkach, zdolnych do rozmieszczenia daleko od granic NATO w ramach misji utrzymania pokoju, zwalczania rebelii, niesienia pomocy humanitarnej lub wspierania stabilizacji i odbudowy.
W erze postzimnowojennej całkowicie koncentrowano się na mobilności, elastyczności i sprawności – chodziło o lekkie, wielozadaniowe siły zdolne do zwalczania terrorystów, a także do szkolenia miejscowych sił i jednocześnie budowania szkół i szpitali. W jednym momencie NATO było zdolne do rozmieszczenia, utrzymania i dowodzenia w Afganistanie ponad 130 000 żołnierzy z około 50 państw członkowskich i partnerskich NATO. Żadna inna wielonarodowa organizacja nigdy nawet nie podjęła się takiego wyczynu – ani nie byłaby do tego zdolna.
W erze od roku 2014 chodzi zarówno o masę, jak i o szybkość – umożliwienie ponownego operowania większych sił i cięższych formacji bez tracenia szybkości i mobilności. Co więcej, szybkość obecnie jeszcze bardziej nabrała znaczenia. W erze postzimnowojennej NATO w większości prowadziło operacje dyskrecjonalne – jego członkowie angażowali się w czasie i miejscu zależnym od ich decyzji. Dzisiaj NATO ma do czynienia z środowiskiem niezależnym od jego decyzji, w którym jego potencjalni przeciwnicy wybierają czas i miejsce na swoje „strategiczne niespodzianki”, nie dając członkom NATO wiele czasu przed tym zdarzeniem, a ataki terrorystyczne często przeprowadzane są bez żadnego ostrzeżenia.
Współczesne środowisko różni się od tego z czasów zimnej wojny pod jednym fundamentalnym względem: zimnowojenni oponenci mieli już ustalony status mocarstw i w ich interesie leżało utrzymywanie stabilności strategicznej. Współcześni potencjalni przeciwnicy celowo dążą do podważenia, a ostatecznie do zniszczenia euroatlantyckiej architektury bezpieczeństwa.
Od czasu strategicznych decyzji podjętych na szczytach w Walii (zwłaszcza odnośnie do Planu Działań na rzecz Gotowości (Readiness Action Plan) i zobowiązania w obszarze inwestycji obronnych (Defence Investment Pledge))oraz w Warszawie (zwłaszcza w zakresie natowskiej wzmocnionej postawy odstraszania i obrony i szerzenia stabilności ), NATO staje się mocniejsze, szybsze i - w związku z akcesją Czarnogóry w 2017 roku – większe.
NATO potroiło swoją wielkość Sił Odpowiedzi NATO , z 13 000 do około 40 000 żołnierzy, w tym poprzez dodanie „szpicy”(połączonych sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości – VJTF), które mogą być rozmieszczane po bardzo krótkich przygotowaniach gdziekolwiek będą potrzebne.
NATO wzmocniło swój program szkolenia i ćwiczeń tak, aby uwzględniały one wszystkie kierunki i ewentualności oraz zrewidowało swoje dotychczasowe plany obrony i wypracowało nowe.
Od pewnego czasu NATO podejmuje złożone wyzwania płynące z Bliskiego Wschodu i spoza niego oraz z Afryki Północnej, zwłaszcza wspomagając swoją szeroką sieć partnerów i wspierając globalną koalicję przeciwko ISIS/Daesz.
NATO rozmieściło cztery wielonarodowe wzmocnione grupy bojowe w ramach wzmocnionej wysuniętej obecności (enhanced Forward Presence - eFP) na terytoriach Estonii, Łotwy, Litwy i Polski, a także ustanowiło dostosowaną wysuniętą obecność (tailored Forward Presence – tFP) w regionie Morza Czarnego.

W ramach wzmocnionej postawy odstraszania Sojuszu siły morskie NATO zwiększyły swoją obecność na Morzu Czarnym i prowadzą regularne ćwiczenia, aby poprawić swoje zdolności w zakresie łączności i interoperacyjności. © NATO MARCOM
NATO dostosowuje i wzmacnia swój potencjał dowodzenia i kontroli, w tym poprzez stworzenie nowego dowództwa połączonych sił koncentrującego się na obszarze Oceanu Atlantyckiego, a także nowego połączonego dowództwa ds. logistycznych (dosłownie ds. wsparcia i aktywacji - joint support and enablement command) z zadaniem usprawniania przemieszczania wojsk.
Co nie mniej ważne, członkowie Sojuszu zobowiązali się dostarczać cięższe i bardziej jakościowe siły i zdolności oraz więcej sił utrzymywanych w wysokiej gotowości.
To wyliczanie można kontynuować. Nie ma ono sugerować, że NATO osiągnęło kres swojej adaptacji. Obecny cykl adaptacji Sojuszu rozpoczął się cztery lata temu. Został już osiągnięty bardzo duży postęp, ale ponowne ukierunkowanie mentalności na obronę zbiorową terytorium i ludności Sojuszu zajmie jeszcze więcej czasu.
Rozwiewanie mitów
Gdy NATO prze do przodu z programem adaptacji, ważne jest, aby rozwiewać niektóre uporczywe i powszechne mity.
Mit 1: „Spójność Sojuszu jest wątła.”
Członkowie Sojuszu rzeczywiście nie zgadzają się ze sobą. Panują różne opinie na temat Rosji, na temat partnerów NATO, na temat Południa. Są obawy dotyczące kondycji demokracji w różnych częściach Sojuszu. Pojawiają się pytania o siłę zobowiązania 29 członków NATO wobec artykułu 5 (o obronie zbiorowej) Traktatu Waszyngtońskiego. I jest to zrozumiałe.
NATO przetrwało kryzysy w przeszłości. Był kryzys sueski, było wycofanie Francji z wojskowych struktur NATO, w niektórych państwach Sojuszu do władzy dochodziły reżimy wojskowe i był także kryzys iracki w 2003 roku. NATO przetrwało i dokonał się jego wzrost. Także żadne z państw Sojuszu nigdy nie zdecydowało się zrezygnować z członkostwa.
Tak, NATO jest organizacją międzyrządową. Podejmuje wszystkie decyzje na zasadzie konsensusu. Jego członkowie mogą się nie zgadzać w dowolnych sprawach. Jednak kultura pogłębionych debat i konsultacji jest tym co czyni Sojusz tak silnym. Może on także przemawiać miękko i postępować delikatnie wobec swoich potencjalnych przeciwników, ponieważ nosi „bardzo duży kij”.
Pomimo kryzysów, niezgodności oraz bardzo zamierzonych wysiłków podejmowanych przez niektórych potencjalnych przeciwników w celu podważania jedności i spójności Sojuszu, od 2014 roku stanowczość i solidarność państw natowskich wzrosła. Poprawiło się wzajemne zrozumienie obaw dotyczących bezpieczeństwa wyrażanych przez innych. Członkowie NATO na północy i na wschodzie znacznie lepiej rozumieją trudne położenie swoich południowych sojuszników, a południowi sojusznicy doceniają potencjalne zagrożenia, z jakimi mierzą się państwa we wschodniej części NATO.
Lepsze wzajemne zrozumienie bardziej wymagającego środowiska bezpieczeństwa przyczynia się do poprawy podziału wkładu finansowego(burden-sharing) w całym NATO. Szacuje się, że wydatki na obronę w całym NATO rosną przez czwarty kolejny rok w 2018 roku. Sojusz wzmacnia swoje odstraszanie i obronę na swoich granicach, zwiększa wysiłki na rzecz szerzenia stabilności poza swoimi granicami, zwłaszcza wspierając swoich partnerów w budowaniu zdolności obronnych oraz potęgując swój wkład w międzynarodową walkę z terroryzmem. Poza tym, NATO właśnie przeprowadziło się do swojej nowej znakomitej siedziby.
Podsumowanie: NATO w oczywisty sposób nie jest organizacją w stanie upadku, a jedność NATO jest nienaruszona.
Mit 2: „Państwa bałtyckie upadną w ciągu 48 godzin.”
Chociaż szacunki różnych analityków dotyczące „czasu przetrwania” różnią się, prawie powszechnie zakłada się na Zachodzie, że stolice państw bałtyckich bardzo szybko by upadły, gdyby zostały zaatakowane przez Rosję. Ten mit funkcjonował zanim Estonia, Litwa i Łotwa stały się członkami NATO w 2004 roku. Był nawet używany, jako argument przeciwko ich członkostwu. Argumentowano że ze względu na ich tak wielką słabość, członkostwo tych państw w NATO bardziej osłabi niż wzmocni jego bezpieczeństwo.

Żołnierze łotewscy ćwiczą razem z kolegami z grupy bojowej dowodzonej przez Kanadę w ramach wzmocnionej wysuniętej obecności, z żołnierzami 2. amerykańskiego pułku kawalerii i z kadetami armii amerykańskiej według scenariusza pozorowanej wojny miejskiej podczas ćwiczeń Saber Strike – czerwiec 2018 roku .
(Zdjęcie zrobione przez SSG Gatis Indrevics, łotewski wojskowy zespół filmowy).
W niedawnym raporcie RAND argumentowano, że przynajmniej siedem ciężko uzbrojonych brygad dostarczonych przez innych członków NATO byłoby niezbędnych do spowolnienia ataku Rosjan. Takie oceny ledwie, jeśli w ogóle, uwzględniają miejscowe siły zbrojne trzech bałtyckich państw natowskich i ogólnie ignorują prawdziwą historię i niezłomność narodów bałtyckich.
Armia Czerwona potrzebowała dziesięciu lat po zakończeniu II wojny światowej, żeby ostatecznie zgnieść zbrojny opór w Estonii, na Łotwie i na Litwie, co odbyło się dużym kosztem, także po stronie Rosjan. Cywilny opór trwał przez całą radziecką okupację, przyczyniając się do upadku Związku Radzieckiego.
Tak, mogą oni zostać zaatakowani – ale Estończycy, Łotysze i Litwini będą zaciekle bronić każdego metra kwadratowego swojego terytorium. A tym razem nie będą sami. NATO ma naprawdę szczęście, że ma takie niezłomne narody na straży swojej wschodniej flanki.
Podsumowanie: nie jest niemożliwa obrona państw bałtyckich, niemożliwe jest ich podbicie.
Mit 3 i 4: „Postawa NATO nie wystarczy do odstraszania; postawa NATO mogłaby doprowadzić do niezamierzonej eskalacji.”
Ogólnie mówiąc, są dwie szkoły myślenia o postawie NATO: niektórzy twierdzą, że wysiłki zmierzające do wzmocnienia postawy Sojuszu są w gruncie rzeczy niewystarczające do odstraszania Rosji. Inni twierdzą, że zwiększona aktywność Sojuszu na jego flankach może doprowadzić do incydentów wojskowych i eskalacji. Oba te argumenty są błędne.
Postawa Sojuszu uzgodniona na szczycie warszawskim jest w pełni wystarczająca do odstraszania niemal równorzędnego przeciwnika. Skromna, ale trwała obecność sił natowskich z około 20 państw członkowskich, w tym z trzech potęg nuklearnych, na terytoriach Estonii, Łotwy, Litwy i Polski, a także obecność sił natowskich w ramach ćwiczeń w regionie Morza Czarnego, to silny czynnik odstraszający, dostosowany do potencjalnego zagrożenia w tych dwu regionach. W kontekście całościowej postawy NATO, celem jest niedwuznaczne demonstrowanie solidarności, zdecydowania i zdolności do działania państw natowskich poprzez uruchomienie natychmiastowej reakcji całego Sojuszu na jakąkolwiek agresję.
Szkoła myślenia głosząca “niezamierzoną eskalację” zniekształca postrzeganie działań Sojuszu poprzez wprowadzanie znaku równości pod względem moralnym pomiędzy działaniami Rosji i wysiłkami NATO. NATO nie dokonało nielegalnej aneksji Krymu; NATO nie zaatakowało wschodniej Ukrainy; NATO nie było sprawcą wojen informacyjnych, ani ataków cybernetycznych na żaden kraj.
Postawa Sojuszu jest ściśle obronna. Nie ma ryzyka, że Sojusz może błędnie skalkulować cokolwiek, ponieważ nie projektuje agresji na żaden kraj. Działania Sojuszu po prostu nie mogą być eskalacyjne. Przeciwnie, wzmocniona postawa Sojuszu i jednoznaczne komunikaty ograniczają potencjalne nieporozumienia i błędne kalkulacje – celowe lub nie – po stronie potencjalnych przeciwników i, tym samym, zmniejszają ryzyko eskalacji. Przywódcy NATO stwierdzili podczas szczytu warszawskiego: „nikt nie powinien wątpić w determinację NATO w sytuacji zagrożenia którekolwiek z jego państw członkowskich.”
Podsumowanie: postawa Sojuszu jest ze swej natury skuteczna, obronna i deeskalacyjna.
Mit 5: „Istnieje niepotrzebna duplikacja pomiędzy NATO i Unią Europejską.”
Wiele wysiłków poświęcono wspólnemu omawianiu, analizowaniu, promowaniu i krytykowaniu stosunków pomiędzy NATO i Unią Europejską (UE).
Były obawy głoszone przez Amerykanów, jak w słynnym “trzy D” Madeline Albright – żadnego demontażu (bezpieczeństwa transatlantyckiego), żadnej duplikacji (struktur NATO) i żadnej dyskryminacji (wobec państw natowskich nienależących do Unii Europejskiej).
Pojawiały się różne wyrazy aspiracji w kierunku “strategicznej autonomii” Unii Europejskiej i jej roli w obronności niezależnej od NATO i Stanów Zjednoczonych.

Od 2016 roku NATO i Unia Europejska wzmacniają współpracę, aby podejmować wspólne wyzwania w dziedzinie bezpieczeństwa w ich wschodnim i południowym sąsiedztwie. © NATO
Pojawiały się wyrazy poirytowania ze strony przywódców Sojuszu, np. byłego sekretarza generalnego Jaapa de Hoop Scheffera, który musiał zaprzeczać, że istnieje „zamrożony konflikt” pomiędzy tymi dwiema organizacjami. Były nawet sugestie, by „zapomnieć” o współpracy NATO-Unia Europejska, ponieważ to tylko „wioska potiomkinowska”.
Żaden z tych przesadzonych poglądów nie jest prawdziwy. Wstrząsy doświadczane w 2014 roku – agresja przeciwko Ukrainie, wzrost potęgi Daesz i masowa emigracja – były w równym stopniu odczuwane przez NATO i Unię Europejską. Wyzwania te spowodowały bezprecedensowy poziom i zakres współpracy pomiędzy tymi dwiema organizacjami, pomimo dobrze znanych politycznych trudności.
Nie ma realnego ryzyka duplikacji, ani złego podziału pracy, ponieważ te dwie organizacje działają na różnych “rynkach pracy” i mają różne, ale uzupełniające się mandaty. W projekcie obrony Unii Europejskiej chodzi o Europejską Obronność (to jest, przede wszystkim, wzmocnienie zdolności państw członkowskich do prowadzenia operacji reagowania kryzysowego poza Unią Europejską). W NATO chodzi o Obronę Europy (to jest, przede wszystkim, wzmocnienie zdolności jego państw członkowskich do zapewniania obrony zbiorowej terytorium i ludności Sojuszu).
I to się nie zmieni. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przy licznych okazjach stwierdzał, że silniejsza Europejska Obronność jest dobra dla Europy i tym samym dobra dla NATO: po pierwsze, przynajmniej obecnie, 22 państwa członkowskie Sojuszu są także członkami Unii Europejskiej; po drugie, ma ona potencjał, by wnieść nowe i lepsze zdolności oraz poprawić podział wkładu finansowego w ramach Sojuszu (burden sharing).
Obie organizacje wnoszą specyficzny wkład w zapewnianie większego bezpieczeństwa w regionie euroatlantyckim. Obie współpracują ściśle w stosownym miejscu i czasie, w sumie w ramach ponad 70 działań, w tym w nowych obszarach, takich jak mobilność wojskowa.
Podsumowanie: zarówno NATO, jak i Unia Europejska są niezbędne dla bezpieczeństwa i obrony obszaru euroatlantyckiego.
Podejmowanie realnych wyzwań
Niezależnie od tych zmitologizowanych i nieprawdziwych trudności, NATO rzeczywiście musi mierzyć się z pewną liczbą wyzwań i szczyt brukselski w lipcu 2018 roku jest do tego dobrą okazją.
Po pierwsze, jednoznaczny obraz Rosji
Wśród członków Sojuszu panuje silny konsensus w sprawie kontynuacji dwutorowego podejścia do Rosji, to jest zabiegania o treściwy dialog na fundamencie silnej postawy odstraszania i obrony. Ta polityka utrzyma się na szczycie brukselskim i po nim.
Jednocześnie, poglądy członków Sojuszu nadal różnią się odnośnie do tego, z kim rozmawiają: z byłym partnerem, który – można mieć nadzieję – pewnego dnia powróci do partnerstwa; z prawie równorzędnym konkurentem; z potencjalnym przeciwnikiem lub nawet z wrogiem już zaangażowanym w konflikt z Sojuszem. Elementy wszystkich tych opinii o Rosji można odnaleźć w deklaracjach przywódców państw członkowskich Sojuszu zarówno podczas walijskiego jak i warszawskiego szczytu.

Znak przyszłych czasów: prezydent Rosji Władimir Putin asertywnie rzuca wyzwanie postzimnowojennemu porządkowi międzynarodowemu w buńczucznym przemówieniu na Konferencji Polityki Bezpieczeństwa w Monachium 10 lutego 2007 roku. © Reuters
Można argumentować, że zimna wojna trwała przede wszystkim z powodu celowych wysiłków obu stron, aby budować i utrzymać stabilność strategiczną poprzez równorzędność potencjałów nuklearnych, kontrolę zbrojeń strategicznych oraz jednoznaczny obraz ideologii, intencji i zdolności drugiej strony.
Zapewne przywódcy Rosji mają taki jednoznaczny obraz NATO widzianego przez pryzmat domniemanego “okrążania” Rosji, „kolorowych rewolucji w „bliskiej zagranicy” Rosji, a także domniemanego zagrożenia „ekspansjonizmem” NATO i „podżeganiem do wojny” z jego strony. W gruncie rzeczy Rosja wierzy, że już obecnie jest w stanie konfliktu o niskiej intensywności z Zachodem.
Stwarza to lukę percepcyjną pomiędzy tym, jak Rosja postrzega Zachód (uważa, że jest w stanie konfliktu z wrogim sojuszem kierowanym przez USA) oraz tym, jak Zachód postrzega Rosję (uważa, że nie funkcjonuje on ani w czasach pokoju, ani konfliktu; nie ma do czynienia ani z wrogiem, ani z partnerem.) Taka luka percepcyjna jest niebezpieczna, ponieważ może doprowadzić do niezamierzonego nieporozumienia i błędnej kalkulacji. Zwłaszcza, gdy Rosja błędnie weźmie dyskusje wewnątrz Sojuszu za oznakę podziałów lub słabości.
NATO nie jest ani podzielone, ani słabe, ale oczywiście potrzebuje spójnej polityki wobec Rosji, a nie tylko dwutorowego podejścia – chociaż ma ono zdrowe założenia. Jest to kluczowy warunek wstępny ponownego nawiązania prawdziwie treściwego dialogu z Rosją taką, jaka jest naprawdę, a nie z taką, jaką Zachód chciałby, aby była.
Po drugie, decydujący czynnik zmieniający warunki gry na Południu
NATO nieustannie zmaga się z dylematem „działać źle, nie działać też niedobrze”, gdy chodzi o Bliski Wschód i Afrykę Północną (Południe). Na przykład NATO było oskarżane o interwencję w Libii, która doprowadziła do upadku Kaddafiego. Jednak jest także oskarżana o opuszczenie Libii po aktywnej kampanii, po czym nastąpił upadek państwa i konflikt cywilny. Podobnie, członkowie Sojuszu byli krytykowani za brak interwencji w sprawie Syrii, aby powstrzymać brutalność al-Asada wobec własnego narodu, co także doprowadziło do wojny domowej i wzrostu potęgi ISIS/Daesz.

Iraccy wojskowi odbierają podstawowe szkolenie w zakresie obchodzenia się z materiałami wybuchowymi prowadzone przez ekspertów NATO. © NSPA/NATO
NATO ma za sobą dekady doświadczenia w postępowaniu wobec podmiotów państwowych, takich jak Rosja. Znacznie trudniejsze dla NATO jest pełne zrozumienie, analizowanie i odnoszenie się do wielopostaciowych procesów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej – zwłaszcza po wiośnie arabskiej, kiedy zaczęły się załamywać pogrążone w stagnacji, ale stabilne świeckie reżimy autokratyczne.
NATO podjęło już kroki w kierunku lepszego zrozumienia i poprawy świadomości sytuacyjnej w tym regionie, między innymi poprzez przyjęcie Planu Ramowego dla Południa (Framework for the South) oraz stworzenie Regionalnego Hubu dla Południa w Dowództwie Połączonych Sił w Neapolu. Jednak zmiana ta jest w dalszym stopniu utrudniana przez fakt, iż zbiór narzędzi, jakim dysponuje jakakolwiek organizacja obronna nie w pełni pasuje do skali i złożoności wyzwań emanujących z Południa.
NATO nigdy nie musiało radzić sobie z takim złożonym i wielopostaciowym zestawem problemów bezpieczeństwa. Chociaż w niektórych przypadkach wyzwania te mają reperkusje daleko poza jego terytorium, mają one także bezpośredni wpływ na ludność Sojuszu i jej sposób życia, na przykład, poprzez stwarzanie faktycznego i bezpośredniego zagrożenia atakami terrorystycznymi w dowolnym miejscu na terytorium NATO.
Na przykład, NATO zapewnia pomoc na Morzu Egejskim, aby przezwyciężać kryzys uchodźców, ale nie ma mandatu, ani zdolności, aby bezpośrednio sięgać do najgłębszych przyczyn migracji. NATO rzeczywiście wspiera koalicję przeciw ISIS/Daesz poprzez zapewnianie parterom w regionie szkolenia w zwalczaniu terroryzmu oraz świadczenie doradztwa wobec swoich członków, jednak nie ma mandatu, ani zdolności, żeby zajmować się atakami terrorystycznymi, do których dochodzi w wielu miastach w całym NATO, przeciwstawiać się im i reagować na nie. NATO ma także sieć układów partnerskich w całym Bliskim Wchodzie i w Afryce Północnej w formie Dialogu Śródziemnomorskiego (siedmiu partnerów) oraz Stambulskiej Inicjatywy Współpracy (pięciu partnerów). NATO jest znacząco zaangażowane w zapewnianie pomocy i doradztwa wszystkim tym partnerom.
Jednak niezależnie od tych wszystkich wysiłków razem, nie wydaje się, żeby odgrywały one znaczącą rolę w zapobieganiu pogarszania się sytuacji bezpieczeństwa w całym tym regionie.
NATO obecnie realizuje dyskrecjonalne podejście - NATO angażuje się wtedy i tam, gdzie jest to zgodne z decyzją państw członkowskich Sojuszu, kiedy otrzyma wyzwanie od ONZ i/lub zostanie zaproszone przez państwo goszczące. W rezultacie „operacyjny” profil NATO i ślad przez nie odciśnięty na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej jest jak dotąd ograniczony. Zdolność NATO do przeprowadzania złożonych, wielonarodowych i długotrwałych operacji zarządzania kryzysowego – jak pokazano na przykładzie Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie (2003-2014) – to z pewnością najbardziej efektywne i ważkie narzędzie w arsenale Sojuszu, ale nie było ono jak dotąd stosowane na Południu.
Wydaje się, że istnieje konieczność zasadniczej zmiany myślenia strategicznego Sojuszu o podejściu do Południa. W szerzeniu stabilności na Południu chodzi o bezpieczeństwo Sojuszu, co sprawia, że jest to imperatywne, a nie opcjonalne przedsięwzięcie dla NATO.
Aby NATO odegrało naprawdę strategiczną, stabilizującą rolę na Południu, Sojusz potrzebuje decydującego czynnika zmieniającego warunki gry, który by zelektryzował jego rolę i wysiłki. Jednym takim decydującym czynnikiem byłaby w pełni rozbudowana misja szkolenia i budowania potencjału w Iraku, i/lub wszechstronne zaangażowanie w Libii, najlepiej z mandatu ONZ i w ścisłej współpracy z Unią Europejską.
Po trzecie, odstraszanie i zwalczanie zagrożeń mieszczących się poniżej progu określonego w artykule 5
Tylko jeden wyznacznik może określić wiarygodność i efektywność odstraszania – brak ataku lub agresji. Natowska postawa odstraszania i obrony działa dobrze pod względem odstraszania potężnej napaści na Sojusz. Próg niezbędny do aktywacji artykułu 5 został przekroczony tylko jeden raz w historii Sojuszu – 11 września 2001 roku.
Z drugiej strony, natowska postawa odstraszania nie działa w przypadku licznych ataków terrorystycznych, cybernetycznych, informacyjnych i innych o charakterze pozawojskowym i niekonwencjonalnym, do jakich dochodzi przeciwko NATO i jego poszczególnym członkom regularnie, jeśli nie codziennie.
W teorii, postawa NATO winna odnosić się do „wszelkich zagrożeń niezależnie od źródła ich pochodzenia”. W praktyce jednak członkowie Sojuszu często wybierają inne wewnątrzpaństwowe lub międzynarodowe ścieżki, a nie NATO, do zajmowania się zagrożeniami lub atakami, które nie kwalifikują się jako napaść na dużą skalę.
Na przykład, po atakach terrorystycznych w Paryżu Francja powołała się na zapis o solidarności w Traktacie o Unii Europejskiej i potraktowała te ataki, jako kwestię egzekwowania porządku prawnego, a nie kwestię wojskową lub związaną z obronnością. Również żaden z członków Sojuszu nigdy nie wniósł pod obrady Rady Północnoatlantyckiej kwestii związanych z mieszaniem się zagranicy w wybory w ich kraju.

Atak na byłego szpiega Skripala i jego córkę w brytyjskim Salisbury 4 marca 2018 roku był pierwszym przypadkiem ofensywnego użycia środka paraliżująco-drgawkowego od założenia NATO. Członkowie NATO byli zjednoczeni w wyrażaniu głębokiego zaniepokojenia z powodu tego jednoznacznego złamania norm i umów międzynarodowych. Bezpośrednio po ataku dyplomaci rosyjscy zostali wydaleni z misji rosyjskiej przy NATO oraz z ambasad w większości
państw natowskich. © Reuters
W przypadku ataków cybernetycznych atrybucja nadal jest trudna, co komplikuje grę w odstraszanie.
Nie znaczy to, że NATO ignoruje takie zagrożenia, które często łącznie określa się jako “hybrydowe”. NATO wdraża strategię dotyczącą jego roli w zwalczaniu hybrydowych działań wojennych; praca nad wzmocnieniem natowskiej obrony cybernetycznej postępuje. NATO pracuje także ze swoimi członkami nad wzmocnieniem odporności i gotowości cywilnej. NATO współpracuje z Unią Europejską we wszystkich tych kwestiach. Chyba najbardziej znaczące było wykazanie przez NATO silnej jedności w obliczu salisburskiego ataku środkiem paraliżująco-drgawkowym.
Jednak, chociaż można argumentować, że NATO poprawia swoją zdolność do rozpoznawania i atrybucji takich ataków, ich skuteczne odstraszanie i zwalczanie jest nadal trudne. Ponieważ w wielu przypadkach nie można ich odstraszyć przez odmowę usług, ani przez wiarygodne zagrożenie karą (np. członkowie Sojuszu nigdy nie braliby pod uwagę zorganizowania ataku środkiem paraliżująco-drgawkowym w Rosji w ramach odwetu za Salisbury). Bez wątpienia dalsza refleksja strategiczna oraz ewentualny nowy paradygmat polityczny jest potrzeby, żeby rozprawiać się z tą „szarą strefą” pomiędzy pokojem a konfliktem.
W kierunku „teorii wszystkiego”
Podczas szczytu brukselskiego i po nim członkowie Sojuszu będą pracować nad czymś w rodzaju “teorii wszystkiego”. Podjęli oni liczne i daleko idące decyzje podczas spotkań na szczycie w Walii i w Warszawie. Wiele z nich już zrealizowano lub obecnie trwa ich realizacja. Teraz członkowie Sojuszu będą musieli zastanowić się, jak to wszystko razem ze sobą pasuje, w ramach tak zwanej „ogólnej spójności”.
Praca ta będzie polegać na pełnym upewnieniu się, że członkowie Sojuszu potrafią wiarygodnie odstraszyć każdą napaść lub zagrożenie, niezależnie od źródła ich pochodzenia. Będzie to wymagało przezwyciężania wszelkich luk lub słabości utrzymujących się jeszcze w postawie Sojuszu, których eksploatowanie może być kuszące dla potencjalnych przeciwników NATO.
Członkowie Sojuszu rozważą sposoby dalszej poprawy zdolności NATO do podejmowania decyzji “z szybkością, która może się liczyć” (at the ‘speed of relevance’), aby można było podjąć walkę „jeszcze dziś w nocy”. Członkowie NATO muszą także być zdolni do „jutrzejszej walki”. W tym celu Sojusz jeszcze bardziej wzmocni swoją zdolność do udzielenia szybkiego wzmocnienia dowolnemu swojemu zagrożonemu członkowi kiedykolwiek będzie ono potrzebne. Oznacza to konieczność dysponowania właściwymi siłami i zdolnościami, przy utrzymaniu wystarczająco wysokiej gotowości, z właściwym pozycjonowaniem, wyposażeniem, organizacją, wyszkoleniem i wytrenowaniem. Oznacza to także konieczność przemieszczania tych sił z Ameryki Północnej i przez całą Europę. W tym kontekście ścisła współpraca z Unią Europejską w zakresie mobilności wojskowej ma kluczowe znaczenie.
Sojusz dostosuje i wzmocni swoją strukturę dowodzenia wojskowego.
Sojusz będzie na bieżąco aktualizować swoje plany obrony, taka by być w stanie przezwyciężać wszelkie ewentualności, niezależnie, czy mieszczą się one w zakresie artykułu 5, czy nie.
Sojusz zagwarantuje swoją zdolność do zdecydowanego działania we wszystkich domenach operacyjnych: na lądzie, w powietrzu, na morzu i w przestrzeni cybernetycznej. NATO wypracuje politykę odnośnie do przestrzeni kosmicznej.
Sojusz będzie dalej adaptować swoją postawę nuklearną i będzie lepiej harmonizować konwencjonalne i nuklearne komponenty swojej całościowej postawy.
Wszystko to jest dziełem nadal realizowanym. Wszystko to wymaga aktywnego, codziennego i starannego zarządzania postawą Sojuszu, ponieważ wszystkie jej elementy - konwencjonalne i nuklearne - są w codziennym użyciu.
Wszystko to wymaga także zwiększenia wydatków obronnych przez członków Sojuszu.
Przywódcy Sojuszu dadzą swoje błogosławieństwo i przedstawią wytyczne do tych działań podczas szczytu brukselskiego. Program jest ambitny i intensywny, ale w pełni realny do zrealizowania, uwzględniając polityczne, wojskowe i ekonomiczne zdolności Sojuszu.
Do wszystkich zainteresowanych
Dziennikarze, think-tanki, organizacje pozarządowe i środowiska akademickie będą musiały wykazać cierpliwość – członkowie Sojuszu nie będą sobie życzyli publikowania szczegółów tej długotrwałej pracy nad wzmacnianiem postawy Sojuszu. Trzeba będzie starannie czytać, także między wersami, komunikat ze szczytu brukselskiego, który zostanie opublikowany przez przywódców Sojuszu w lipcu 2018 roku.
Potencjalni przeciwnicy NATO również będą musieli go starannie przeczytać. Znajdą jasne przesłanie: nie dopuszczajcie się błędnych kalkulacji i nie wątpcie w zdecydowanie Sojuszu, gdyby zagrożone zostało bezpieczeństwo któregokolwiek z jego członków. Państwa natowskie, indywidualnie i zbiorowo, dysponują zdecydowaniem i zdolnością do tego, żeby się bronić.