Hippokrates stwierdził: ”Jedyną właściwą szkołą chirurga jest wojna”. Nadal trwa debata nad tym, jak bardzo wojna i medycyna wpłynęły na siebie nawzajem. Jedna z najważniejszych pozycji dotyczącej roli medycyny w działaniach zbrojnych “Medicine and Modern Warfare” została opublikowana w 1999 roku, na progu XXI wieku.
“Medicine and Modern Warfare” szczegółowo opisuje wydarzenia w medycynie na różnych frontach, od „medykalizacji” wojny do „militaryzacji” medycyny. Książka pozostaje nadal aktualna, ponieważ przełamuje niektóre stereotypy dotyczące zagadnień takich, jak powiązania pomiędzy wojną i chorobą weneryczną, a także pomiędzy wojną i urazem psychicznym, co przyczyniło się do dalszych badań nad historią oraz nad urazem psychicznym.
Opracowanie “Seks i żołnierz pełniący powinność obywatelską” zamieszczone w tej książce rozwija pojęcie wojny, jako kryzysu dotykającego społeczeństwo. Z jednej strony akceptowany jest tradycyjny pogląd, że II wojna światowa przyniosła liberalizację postaw wobec chorób przenoszonych drogą płciową, z drugiej strony autorzy argumentują, że wpływowe kręgi społeczeństwa brytyjskiego zabiegały o ponowne utwierdzenie ich kontroli nad ciałami Brytyjczyków (zwłaszcza żołnierzy i prostytutek) w imię zdrowia, demokracji i właściwych postaw obywatelskich. Przekazywanie chorób wenerycznych przedstawiono nie tyle, jako wykroczenie przeciwko Bogu, co jako przestępstwo przeciwko Państwu.
Sekularyzacja kontroli nad chorobami wenerycznymi, która dokonała się w czasie II wojny światowej była kulminacją trendu wyraźnie widocznego od I wojny światowej. Niepowodzenie brytyjskich żołnierzy w przestrzeganiu zaleceń higieny doprowadziło do zmiany polityki obowiązującej w brytyjskich i innych sprzymierzonych siłach zbrojnych po 1942 roku. Wojskowe domy publiczne zostały zamknięte, a cywilne przeniesiono poza granice obozów i koszar. Jednak, inaczej niż w przypadku poprzednich konfliktów zbrojnych, władze alianckich sił zbrojnych mniej niepokoiły się o skutki chorób wenerycznych w odniesieniu do wojska, co o polityczne i dyscyplinarne skutki wysokiej częstotliwości występowania chorób wenerycznych, która psuła reputację Brytyjczyków (oraz ideę „brytyjskości”) w kraju i za granicą.
Pierwsza wojna światowa zainteresowała historyków medycyny bardziej, niż jakakolwiek inna (zwłaszcza w kontekście ostatniego zainteresowania „nerwicą frontową”). W odróżnieniu od tego, istnieją jedynie nieliczne badania nad II wojną światową, a od czasu opublikowania oficjalnych historii w latach 50. i 60. ubiegłego wieku pojawiła się bardzo skąpa literatura dotycząca medycznych aspektów wojny. Stało się tak pomimo ważnego wkładu medycyny w zwycięstwo. W rzeczywistości rozwój i wykorzystanie nowych technik podczas II wojny światowej (masowe transfuzje krwi, nowe leki i terapie itp.) były istotne, ale nie tak bardzo, jak gruntowne zmiany w zakresie powiązań medycyny z wojskowością, dzięki którym medycyna stała się bardzo ważnym źródłem rozwiązań technicznych.
W rozdziale książki poświęconym amerykańskiej psychiatrii podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu autor podkreśla zasadniczy zwrot w podejściu do pacjentów psychiatrycznych - ofiar wojny, jaki dokonał się po 1945 roku oraz na początku zimnej wojny. Podczas wojny żołnierze cierpiący na nerwice lękowe i inne zaburzenia psychiczne związane z działaniami zbrojnymi byli leczeni przez wojskowych psychiatrów, którzy dysponowali wiedzą o warunkach na froncie – uważali oni, że stany lękowe były zrozumiałą reakcją na stres bojowy. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że ci lekarze intuicyjnie przeczuwali, że niektóre zaburzenia zachowania powinny być uważane za normalne wobec szaleństwa zewnętrznego świata: gdy zwyczajny ludzki obłęd stykał się z zaburzoną normalnością.
Po zakończeniu wojny psychiatrzy-psychoanalitycy bez doświadczenia w walce wiązali choroby psychiczne byłych żołnierzy służby czynnej nie z traumatycznymi przeżyciami z pól bitewnych, ale z jakimiś wrodzonymi skłonnościami do choroby psychicznej (obwiniano nadopiekuńcze matki tych młodych ludzi, które rzekomo stłamsiły męskość Amerykanina). W rezultacie byłych żołnierzy pozbawiano możliwości wypowiedzenia ich przeżyć wojennych.
Aby pokazać dramatyczne skutki tego zaprzeczania dla pacjentów psychiatrycznych, autorzy odwołują się do książki L.-F. Céline’a „Podróż do kresu nocy” (1932, polskie wydanie: Wydawnictwo Czuły Barbarzyńca, 2005), gdzie podczas I wojny światowej żołnierz Bardamu nie mógł wyrazić swojej traumy, swojego sprzeciwu wobec wojny i swojego cierpienia ani wojskowym, ani psychiatrom, ani nawet osobom cywilnym. Nie mógł tego zrobić, ponieważ wiodące narracje z czasów wojny uparcie promowały męski wigor, Ojczyznę i pełen poświęcenia wkład w wysiłki wojenne.
Nieustannie przeżywane przez Bardamu’a uczucie grozy nie mogło być wypowiedziane w tym języku – mógł on jedynie zmilknąć i pogrążyć się w chorobie. Ten medyczny problem nadal zachowuje ogromną aktualność. Epigraf cytowany w bardziej współczesnej pozycji autorstwa dwu francuskich psychiatrów (F. Davoine and J.-M. Gaudillière) “History Beyond Trauma” opublikowanej w 2004 roku w Nowym Jorku brzmi „O czym nie można mówić… o tym nie sposób milczeć” (“Ce qu’on ne peut pas dire, on ne peut pas le taire”). Może to wyjaśniać, dlaczego współczesne prace badawcze dotyczące najnowszych wojen zdają się bardziej koncentrować na skutkach zespołu stresu pourazowego dla żołnierzy i weteranów.