Charles Kupchan z Rady Stosunków Zagranicznych (Council of Foreign Relations) przedstawia kwestie, w odniesieniu do których NATO musi podjąć pewne trudne decyzje o kolosalnym znaczeniu dla jego przyszłości

Posiedzenie w kwaterze głównej NATO © NATO
)

Posiedzenie w kwaterze głównej NATO © NATO

Charles A. Kupchan, profesor spraw międzynarodowych na Georgetown University oraz starszy członek Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations).
)

Charles A. Kupchan, profesor spraw międzynarodowych na Georgetown University oraz starszy członek Rady Stosunków Zagranicznych (Council on Foreign Relations).

Szczyt rocznicowy NATO z dużym prawdopodobieństwem będzie zdominowany przez trwającą obecnie misję w Afganistanie. Tak powinno być. Zdolność NATO do wypracowania spójnej strategii, do rozdzielenia obciążeń pomiędzy członków Sojuszu oraz do pozyskania poparcia opinii publicznej dla tej misji w poszczególnych państwach natowskich ma podstawowe znaczenie dla zdolności Sojuszu do wzmocnienia bezpieczeństwa i stabilności w Afganistanie – a realizacja tego celu będzie kluczowym testem skuteczność NATO.

Jednak nawet, gdy Sojusz zmaga się z tym bezpośrednim wyzwaniem, musi również uruchomić dogłębną debatę nad trzema absolutnie nadrzędnymi kwestiami, na odkładanie których Sojusz nie może już sobie więcej pozwolić. Są to: jego stosunki z Rosją, zasady podejmowania decyzji oraz zakres jego ambicji globalnych.

W odniesieniu do wszystkich tych trzech kwestii członkowie NATO powinni kierować się realizmem i trzeźwością.

W stosunkach z Rosją NATO musi postarać się uniknąć kontynuacji koncepcji gry o sumie zerowej, a w zamian za to, musi przedstawić praktyczną wizję pragmatycznej współpracy.

W odniesieniu do podejmowania decyzji, NATO musi uznać, że rosnąca liczba jego członków znacząco obniża możliwość polegania na zasadzie konsensusu, co zmusza do przyjęcia bardziej elastycznej formuły zarządzania.

Jeżeli chodzi o globalne aspiracje, NATO zmuszone jest zdusić je w zalążku, zdając sobie sprawę, iż wysiłki zmierzające do przekształcenia go w sojusz o zasięgu światowym nieuchronnie przyspieszą jego upadek, a nie przyniosą odrodzenia.

Niezależnie od wszystkich zalet rozszerzenia NATO – a jest ich wiele – rozszerzanie Sojuszu niewątpliwie dokonało się kosztem jego stosunków z Rosją. Z pewnością sami Rosjanie ponoszą podstawową odpowiedzialność za ostatnie odstępstwa od rozwoju demokracji, a także za ekscesy, jakich dopuścili się w polityce zagranicznej – wojna w Gruzji jest ich najbardziej znaczącym przykładem.

Jednak zarówno władze Rosji, jak i tamtejsza opinia publiczna odnoszą wrażenie, iż ekspansja NATO na wschód naraża interesy bezpieczeństwa oraz prestiż ich kraju, co z pewnością nie ułatwiło spraw. Wydaje się, że NATO – słusznie – gotowe jest wstrzymać się w bieżącej chwili z realizacją swojego uzgodnionego podczas szczytu w Bukareszcie zobowiązania do zaoferowania członkostwa Gruzji i Ukrainie. Jednak sama perspektywa członkostwa tych państw w Sojuszu nadal zatruwa dialog NATO z Rosją.

Wyjściem z tej niedogodnej sytuacji jest znalezienie formuły, która zachęciłaby Moskwę do stania się aktywnym udziałowcem europejskiego porządku bezpieczeństwa, dzięki czemu Rosja stałaby się uczestnikiem, a nie przedmiotem ewolucji NATO. Zimnej wojny nie ma już od dwu dziesięcioleci; najwyższy czas, aby NATO podjęło poważny wysiłek zmierzający do wprowadzenia Rosji do powojennego układu. Z pewnością Moskwa może odmówić przyjęcia tej oferty i opowiedzieć się za wrogimi stosunkami z Zachodem. Jednak wówczas NATO przynajmniej nie zaniedba niczego, aby uniknąć takiego rozwiązania.

W stosunkach z Rosją NATO musi postarać się uniknąć kontynuacji koncepcji gry o sumie zerowej

W obecnych warunkach bezpośrednim celem nie jest znalezienie precyzyjnej formuły wychodzenia z inicjatywą zacieśnienia stosunków z Moskwą, ale rozpoczęcie dialogu strategicznego, który jednoznacznie pokaże, iż członkowie NATO są poważnie zdecydowani zakotwiczyć Rosję w społeczności euroatlantyckiej. Rozmowę można zacząć od przeanalizowania możliwości lepszego wykorzystania Rady NATO-Rosja. Członkowie NATO powinni podchwycić wezwanie Moskwy do przemyślenia na świeżo pomysłu „nowej europejskiej architektury bezpieczeństwa”. Dialog ten musi być uzależniony od konkretnej współpracy strategicznej w dziedzinach takich, jak obrona przeciwrakietowa, dostęp do Afganistanu oraz zabiegi dyplomatyczne wobec Iranu.

Trwające obecnie rozszerzenie również uwypukla potrzebę przeprowadzenia reformy systemu podejmowania decyzji w sojuszu, który skupia 26 członków, a liczba ta nie jest jeszcze ostateczna. Gdy grono jego członków rozrasta się zarówno liczebnie, jak i pod względem różnorodności, ciągłe poleganie na zasadzie konsensusu z dużym prawdopodobieństwem może stać się przepisem na paraliż tej organizacji. Dodatkowo za koniecznością reformy przemawiają zmienione warunki strategiczne, w jakich działa NATO – ich złożoność osłabiła solidarność, jaką cieszyło się ono podczas zimnej wojny.

Zdecydowane różnice zdań, jakie pojawiły się w sprawie Afganistanu, odnośnie do tego, czy pilnie należy zaoferować członkostwo Gruzji oraz w związku ze stosunkami NATO-Rosja nie są ulotne i nie ma szansy, że szybko zanikną. Są one raczej produktami ubocznymi nieuniknionej rozbieżności interesów oraz różnego postrzegania zagrożeń, które towarzyszą dostosowaniom NATO do świata po zakończeniu zimnej wojny.

Kluczowe pytanie dla sojuszu nie brzmi: czy te rozbieżności można pokonać, ale: czy możliwe jest ich tolerowanie. Czy nam się to podoba, czy nie, NATO staje się coraz mniej sterowne, a konsensus – coraz bardziej ulotny.

Taka rozbieżność punktów widzenia poszczególnych państw członkowskich raczej nie spowoduje pęknięcia NATO, ale z pewnością oznacza, iż sojusz musi odpowiednio zmienić sposoby podejmowania decyzji. Państwa członkowskie raczej nie zrezygnują z zasady konsensusu w sprawach wojny i pokoju. Jednak w odniesieniu do innych kwestii, najwyższy czas, aby sojusz wypracował bardziej elastyczne podejście do podejmowania decyzji. NATO powinno także rozważyć różne formy wstrzymywania się od głosu tak, aby nieprzejednanie poszczególnych członków w sprawie konkretnych kwestii nie stawało na drodze do skutecznego działania.

Na koniec, państwa członkowskie postąpiłyby mądrze, rozprawiając się z wezwaniem, głównie ze strony Amerykanów – aby rozszerzyć zasięg NATO poza Europę i przekształcić tę organizację w globalny sojusz państw demokratycznych. Odnowienie formy stosunków NATO z Rosją oraz reforma systemu podejmowania decyzji wymagają starannego namysłu. Propozycja, by NATO przyjęło opcję globalną na to nie zasługuje; powinna być natychmiast odrzucona.

NATO ma wystarczająco dużo do zrobienia w Afganistanie; co więcej, jego zdolność do przeważenia szali zwycięstwa pozostaje pod znakiem zapytania. Jeżeli misja afgańska w tak dużym stopniu nadweręża środki i spójność NATO, trudno wyobrazić sobie, aby sojusz był gotowy do podjęcia kolejnych zobowiązań w bardziej oddalonych miejscach. Z całą pewnością NATO powinno kształtować partnerstwa strategiczne z państwami i ugrupowaniami regionalnymi, które zechcą przyczyniać się do wspólnej sprawy; pomoc państw spoza Sojuszu w Afganistanie jest nad wyraz pożądana. Jednak promowanie NATO, jako instytucji najodpowiedniejszej do tego, by zmagać się z konfliktami na całym świecie, to o jeden most za daleko.

Sześćdziesiąta rocznica NATO przypada na czas wyzwań i obciążeń dla Sojuszu.

Na Bałkanach, Kaukazie oraz na wschodnich krańcach Europy – a także w Afganistanie – NATO ma wiele niedokończonych spraw. Lepiej byłoby skoncentrować się na wypełnieniu tych zadań do końca, zanim ktoś zacznie się pakować na kolejne misje w Kaszmirze lub w Strefie Gazy. Co więcej, rozszerzenie członkostwa NATO na państwa takie, jak Japonia, Australia i Izrael okazałoby się nie tylko wyjątkowo sporną kwestią, ale także obciążyłoby je zobowiązaniami, które prawdopodobnie nie zostałyby wypełnione.

Bez wątpienia NATO ma do odegrania ważną rolę poza Europą; już rozwija powiązania w basenie Morza Śródziemnego. Jednak roztropność nakazuje, aby NATO koncentrowało się przede wszystkim na pomaganiu innym w udzielaniu pomocy samym sobie – poprzez zapewnianie pomocy i szkolenia, służenie jako model instytucjonalny; czasami poprzez partnerowanie miejscowym państwom w ramach ograniczonych misji – wszystko z myślą o powołaniu do życia kolejnych organizacji bezpieczeństwa na całym świecie, które mogłyby odnieść w swoich regionach sukces równy temu, jaki NATO odniosło w Europie.

Sześćdziesiąta rocznica NATO przypada na czas wyzwań i obciążeń dla Sojuszu. W kontekście misji w Afganistanie, NATO postąpiłoby mądrze, umacniając swoje zdobycze, wyciągając rękę do Rosji, unowocześniając system podejmowania decyzji tak, aby odzwierciedlał on funkcjonowanie w poszerzonym gronie państw członkowskich oraz uznając granice własnego sukcesu.